Siekierno – moje miejsce na ziemi. Maj 2014 – chmury płyną

Mija maj. To miesiąc burz, parnego powietrza, ale też orzeźwiającego wiatru, ciepłych deszczy, oślepiającego słońca. I tak na zmianę. W Siekiernie-Podmieściu zielono. Majowa przyroda jest najintensywniejsza, świeża, nie skażona kurzem i zmęczeniem. A co zieleni się w moim ogrodzie: jabłonie, grusze, śliwy, 60-letnia mirabelka rodząca ciągle wspaniałe owoce; po raz pierwszy pigwa z dużymi owocami (należy odróżnić od pigwowca).

W polu krzewy leszczyny rozwinęły listki, a dwa drzewka, które otrzymaliśmy od Pana Andrzeja będą już miały orzechy. Ale też pojawiła się ruda wiewiórka. Może szykuje się  na nasze plony. Ostatnio usadowiła się na sośnie i drwiąco patrzyła na Cacusia, który warował przy drzewie trzy godziny. Niestety nie miał szans złapania takiej zdobyczy. Chociaż przyniósł inną, a właściwie jej resztki. Pewnego dnia rankiem na werandzie zakłębiło się od piór. Niestety ich nosiciela nie było. Przypuszczam, że został strawiony przez mojego drapieżnika.

Majowe niebo jest wyraziste. Są tu wszystkie kolory – biały, błękitny, granatowy, czarny; o zachodzie pomarańczowy, czerwony i brązowy; o wschodzie odbija się na nim zieleń i żółta kula słońca. Wszystko płynie. Różne kształty układają chmury – kiście kwiatów, kipiące mleko, pękate bałwanki, morskie fale, lodowe szczyty i spadające potoki; rozmazane pędzlem kontury przeszłości.

W wyobraźni wędrują ludzie pojedynczo, w grupie, pochodzie – wszystkie istnienia przewijające się przez historię prywatną, lokalną, narodową; historię małą, codzienną i tą w długim trwaniu; świętą i powszednią. I tak nasze życie się zmienia od wzlotów do upadków, od bezsensu do celu, od wiary do zwątpienia, od młodości do wieku dojrzałego. Przemijamy jak chmury: białe, niebieskie, u schyłku ciemne, burzowe, ale niekiedy z promieniem słońca.

W „osicach” na polu wyrosły dwa czerwone kozaki. Nie zerwałam ich, ale przyglądałam się im codziennie. Moje zadanie to odpowiedź na pytanie: czy jak zobaczy się grzyba – to już nie urośnie. Obserwacja doprowadziła mnie do ostatecznej konkluzji – nie jest to prawdą. Grzyby rosną dalej i człowiek ich nie obchodzi.

Co jeszcze pojawiło się w moim ogrodzie, oprócz bujnej trawy, którą trzeba ciągle kosić. Różne kwiaty: róże, piwonie, irysy, lilie, rumianki, cynie; takie, których nie umiem nazwać i polskie malwy – ulubione mojego męża. Najlepiej mają się jednak pomarańczowe „śmierdziuchy” czyli aksamitki kwitnące do późnej jesieni – z nimi nie ma nigdy problemu.

Maj to również polityczny miesiąc. Wybory do Parlamentu Europejskiego. W gminie Bodzentyn głosowało ok. 16 procent osób z grupy uprawnionych. Jaki wniosek – ludzie są zmęczeni, nie wierzą w zmiany.

I w końcu rodzinnie. Dzień Mamy – 26 maja. Tu myślę o mojej Mamie, o pięknym imieniu – Bogumiła, która z Tarnowa przyjeżdża często w nasze Góry Świętokrzyskie. Wszystkim Mamom życzę wszystkiego dobrego, radości, miłości dzieci i wiary w lepszy czas – bo taki nadejdzie.

                                                                                                                    Urszula Oettingen

 

Fot. Urszula Oettingen