Siekierno – moje miejsce na ziemi. Listopad 2013 – mgła

Postanowiłam pisać o Siekiernie, gdzie mieszkam, do którego wędruję myślami w czasie pobytu w Kielcach i w miejscach, dokąd kieruje mnie obowiązek i wolny czas. Swój cykl zatytułowałam Siekierno – moje miejsce na ziemi. To będą luźne refleksje, biorące się z  emocji, uczuć. Pochodzę z Tarnowa, mieszkałam kilka lat w Krakowie. Tam poznałam męża. Przybyłam „za nim” do Kielc i do Siekierna w Góry Świętokrzyskie.

Dom – to wolność. I tę wolność mam u podnóża Sieradowskiej Góry, przy drodze na Wykus, przy zamku w Bodzentynie. To jest mój świat, który pobudza do refleksji, powoduje wiele spostrzeżeń dotyczących życia jednostkowego i społeczności. To są chwile spędzone z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi w Siekiernie-Podmieściu, rozmowy z nieżyjącymi, ale będącymi w naszej pamięci, Franciszką i Franciszkiem Szafraniec (dziadkami mojego męża Mirosława), zawsze uczynnym Andrzejem Szafrańcem i innymi, którzy spoczęli na cmentarzu we Wzdole Rządowym. To również wspomnienia o mamie mojego męża Adeli Oettingen, z domu Szafraniec. I również przewijająca się myśl drążąca serce i umysł – gdybyśmy wiedzieli, że tak szybko ich zabraknie.

Listopad to miesiąc mgły, deszczu, opadającej szadzi. To odkryta natura, bez maskującej zieleni, intensywnych kolorów kwiatów i liści – to szarość, nostalgia i smutek. Smutek, odchodzącego, radosnego, pełnego barw jesiennego świata. Z powolnego umierania, zasypiania przyrody, zwątpienia rodzi się tęsknota, a potem nadzieja i wiara w czas odrodzenia.

Wychodzę z domu. W dolinie „na Smykowiu” podnosi się mgła, podąża w masyw lasu, zabiera budynki, ściele łąki, spowija drzewa, zastyga nad stawami. Wdziera się w umysły. Jest biało – wszędzie rozlewa się mleczny pył, nie słychać nic – cisza. Trwamy w oczekiwaniu. Co będzie za miesiąc, za rok ? Czy sami spróbujemy urządzić swój świat.

W naszym kalendarzu historycznym listopad to pamięć o zmarłych. To dzień Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny, Narodowe Święto Niepodległości, wybuch Powstania Listopadowego. To mogiły znaczące polską drogę do wolności.

Jak zwykle nie zapomnieliśmy o naszych bohaterach. Wędrując ze strzelcami 10 listopada z Suchedniowa na Wykus, zapaliliśmy znicze na grobach poległych. W Bodzentynie 11 listopada pochyliliśmy się nad mogiłą Antoniego Pałysiewicza, który zginął  w wojnie polsko-bolszewickiej. Przy tablicy Józefa Piłsudskiego wspominaliśmy jego pobyt w tej okolicy w końcu października 1914 r. Na cmentarzu z I wojny światowej, wiążąc biało-czerwoną kokardę myśleliśmy o legionistach, ale też wszystkich Polakach, którzy ubrani w mundury armii państw zaborczych ginęli w bratobójczej walce.

Miesiąc listopad – to coraz krótsze dni i długie noce zmuszające do refleksji, spotkań i rozmów o przyszłości, dyskusji, sporów, a potem wyciszenia i szukania dalszej drogi – tej najlepszej.

 

                                                                                                 Urszula Oettingen

 

Autorka fot. Urszula Oettingen

Tagi: