Zima w Leśnej i w Siekiernie – styczeń 2015 r.
W końcu stycznia przyszła do nas zima, a właściwie podrażniła się, sypnęła deszczem, potem śniegiem, zakręciła wiatrem, dołożyła mrozu i gotowe.
Spragnieni białego krajobrazu wybraliśmy się podziwiać jego uroki. Z Leśnej-Starej Wsi obserwowaliśmy ciemne chmury rozmazujące się od strony Klonowa i Bukowej Góry. Naszym celem było malutkie jeziorko w obniżeniu między polami, świeciło cieniutką warstewką lodu i iskrami szronu.
Kierowaliśmy się w stronę szosy Bodzentyn – Suchedniów. Na otwartej przestrzeni wiatr wzmagał się, wymiatał zalegający w bruzdach śnieg; przy okazji wypłoszył zająca, który popędził przez pola, szukając schronienia.
Również my zawróciliśmy do gościnnego domu Państwa Bąkowskich na gorący rosół i kawałek ciasta. Pycha. A za oknem sikorki uwijały się przy słoninie, pręgowany kot tzw. bury wygrzewał się przy piecu.
W Siekiernie-Podmieściu także zima. Osrebrzony las od strony Sieradowskiej Góry przyciągał swoim majestatem. I tak odbyliśmy naszą stała wędrówkę naprzód przez łąkę, potem do góry, następnie na dół do tzw. stepki – teraz teren bagnisty z nitką strugi, dalej wspinaczka i ścieżką do lasu.
Po drodze na śniegu ślady zwierząt. Bliżej domu uwijały się psy i koty, potem zające, zwłaszcza przy naszych drzewkach owocowych; i łapki ptasie. W lesie cisza, ale z niespodzianką. Przed nami przemknęło stado płowych saren. W koronach dębów uwijały się dzięcioły w czerwonych czapeczkach, stukając energicznie dziobami. W dolinie rzeczki Świśliny ślady pracy bobrów.
Wróciliśmy przez Smyków. Na progu oczekiwał nas zmarznięty Cacuś – nasz kot.
Natura jest piękna.
Urszula Oettingen
Fot. Józef Bąkowski, Maria Cedro-Bąkowska, Urszula Oettingen, Mirosław Oettingen